fbpx

Koloseum to nazwa najsłynniejszego rzymskiego amfiteatru. Stoi on od prawie dwóch tysięcy lat i zachwyca tych wszystkich, którzy przybywają do Wiecznego Miasta. Irlandzki mnich Czcigodny Beda głosił już w VIII wieku że „Dopóki istnieje Koloseum, istnieje też Rzym, kiedy upadnie Koloseum, upadnie Rzym, a kiedy upadnie Rzym, upadnie cały świat”. Opowiadam Wam historię, mity, ciekawostki i mniej znane detale. Dzielę się z Wami tym, czym dzielę się z moimi turystami. Zapraszam Was na wspólną wizytę.

 

NAZWA KOLOSEUM

Żeby zrozumieć skąd się wzięła nazwa Koloseum potrzebujemy cofnąć się do epoki Nerona. Czas jego panowania przypadał na lata 56-68 naszej ery. Podczas jego rządów w 64 roku wybuchł potworny pożar w Rzymie. Miasto płonęło przez 9 dni i praktycznie zamieniło się w popioły. Tuż po pożarze Neron zaczął budowę swojego ogromnego pałacu, tak zwanego Złotego Domu Nerona. Zajął on powierzchnię 80 hektarów (dla porównania dzisiejszy Watykan zajmuje teren 44 hektarów).

 

Złoty Dom Nerona

 

ZŁOTY DOM NERONA

Główny pawilon pałacowy posiadał dach wykonany z brązu pomalowanego na złoto. Tu, gdzie dzisiaj stoi Koloseum znajdował się sztuczny zbiornik wodny, na którym cesarz planował organizować sobie bitwy morskie. Natomiast w miejscu, gdzie dzisiaj widnieją jeszcze pozostałości Świątyni Wenus i Romy Neron kazał zbudować ogromny portyk, czyli plac z ogrodami otoczony kolumnadą.

 

Pozostałości Świątyni Wenus i Romy

 

Na środku owego portyku władca kazał też ustawić ogromny posąg siebie samego. Był on wykonany z brązu i pomalowany na złoto. Miał on wysokość 36 metrów i przedstawiał Nerona jako boga słońca: na skroniach miał on koronę z promieni słonecznych.

Po śmierci Nerona, po 68 roku, kiedy na tronie cesarskim zasiadł Wespazjan a wraz z nim nowa dynastia Flawiuszy, pałac Nerona został zmieciony z powierzchni ziemi. Nowy cesarz wraz z Senatem kazał zedrzeć wszystkie najpiękniejsze i najbardziej drogocenne dekoracje, wynieść dzieła sztuki, a pozostałości pałacu wypełnić gruzem i zakopać pod ziemią. Na dawnym pałacu powstały wkrótce Łaźnie Tytusa a później Łaźnie Trajana i wszyscy zapomnieli o Złotym Domu Nerona.

Wraz z rozbiórką cesarskiej rezydencji cesarz Wespazjan kazał osuszyć też sztuczny zbiornik i w jego miejscu w 72 roku po Chrystusie zaczął on budowę Amfiteatru Flawiuszy, dzisiaj znanego jako Koloseum. Wespazjan nakazał również przerobić gigantyczny posąg Nerona: głowę odcięto i rzeźba otrzymała głowę boga słońca Heliosa.

Nowa wersja posągu stała na swoim oryginalnym miejscu jeszcze do czasów cesarza Hadriana, czyli początku II wieku naszej ery. Następnie Hadrian kazał go przesunąć, aby zrobić miejsce na świątynię Wenus i Romy i znalazł on nowe miejsce dla Heliosa, tuż przy Koloseum. Wszyscy mieszkańcy Rzymu zwali tę wielką rzeźbę kolosem.

 

Cokół, na którym stał ogromny posąg Nerona Heliosa

 

Dalsze losy kolosa są mocno niepewne. Najprawdopodobniej mieszkańcy Rzymu, albo najeźdźcy barbarzyńcy przetopili go na broń w X lub XI wieku. W tym też mniej więcej okresie pojawiła się nazwa Koloseum w odniesieniu do Amfiteatru Flawiuszy.

 

AMFITEATR FLAWIUSZÓW – NAZWA

Potrzebujemy przede wszystkim wyjaśnić słowo amfiteatr. Pochodzi ono z języka greckiego i oznacza dosłownie okrągły teatr, lub upraszczając, podwójny teatr. Starożytni Grecy fascynowali się teatrem oraz sztukami wystawianymi na scenie. Stworzyli oni greckie teatry, które były kute w skale.

Rzymianie teatru aż tak bardzo nie cenili, choć trzeba przyznać, że w czasie panowania cesarza Augusta nastąpił jego rozkwit. Jeszcze przed Augustem w Rzymie powstały Teatr Pompejusza i Teatr Balbusa. Sam Juliusz Cezar zaczął budowę teatru, który po jego tragicznej śmierci ukończył cesarz August i nazwał go teatrem Marcellego, na cześć swego siostrzeńca.

 

Teatr Marcellego w Rzymie

 

Wszystkie trzy teatry, które powstały w stolicy Imperium Rzymskiego były teatrami rzymskimi. Różniły się one jednym elementem od teatrów greckich: Rzymianie dzięki zastosowaniu łuków zapożyczonych od Etrusków wznosili teatry wolno stojące, które nie potrzebowały oparcia na skałach. Nadal były one półokrągłe i na otwartym powietrzu tak jak teatry greckie.

I to właśnie teatr rzymski stał się modelem dla amfiteatru. Dwa takie teatry połączone ze sobą dały nam amfiteatr, czyli jak już pisałam wyżej, podwójny teatr. Takich amfiteatrów Rzymianie w całym swoim imperium wznieśli aż 230. Amfiteatr Flawiuszów zaś otrzymał taką nazwę gdyż to właśnie wzniosła go dynastia Flawiuszy, czyli Wespazjan, Tytus i Domicjan. Stąd właśnie wzięła się ta nazwa Amfiteatr Flawiuszów.

Amfiteatr zaczął wznosić Cesarz Wespazjan w roku 72 po Chrystusie, zaś jego inaugurację zorganizował syn Wespazjana Tytus w roku 80, czyli 8 lat po rozpoczęciu budowy. Igrzyska inauguracyjne trwały 100 dni; tak lud Rzymu cieszył się z nowego miejsca rozrywki. Starożytne źródła podają, że cesarz Trajan pod koniec I wieku naszej ery zorganizował igrzyska trwające 120 dni, zaś cesarz Komodus w II wieku po Chrystusie dał ludowi Rzymu występy trwające aż 150 dni.

 

AMFITEATR FLAWIUSZÓW Z ZEWNĄTRZ

Zewnętrzne ściany oraz dużą część wnętrza wykonana zostało z bloków trawertynu. Trawertyn jest lokalną skałą wapienną wydobywaną tuż pod Tivoli. W kamieniołomach około 20 km od Rzymu niewolnicy cięli trawertyn i te wielkie bloki ciągnęli do centrum miasta. Następnie za pomocą wielkich dźwigów wciągali je do góry i ustawiali jeden na drugim.

 

Zewnętrzna północna ściana Koloseum

 

Rzymianie dobrze wiedzieli, że bloki trawertynu będą stały na miejscu pod wpływem własnego ciężaru zatem nie używali żadnej zaprawy murarskiej. Wiedzieli też o trzęsieniach ziemi i dlatego mocowali metalowe uchwyty łączące bloki. Te klamry ja nazywam zszywkami. Rzymianie wykonywali je z brązu, wbijali w dosyć miękki trawertyn i zabezpieczali je odrobiną roztopionego ołowiu.

Niestety wiele z tych uchwytów wykuli ludzie, prawdopodobnie barbarzyńcy, czyli plemiona germańskie łupiące Rzym lub być może nawet mieszkańcy miasta. Z tych metalowych zszywek z pewnością wykonywali oni broń, która była w tamtym czasie bardzo potrzebna, barbarzyńcom do najazdów na Rzym, a jego mieszkańcom, do obrony.

 

Metalowe uchwyty

 

Północna ściana zewnętrzna amfiteatru doskonale nam się zachowała i mierzy 48 metrów, tyle ile w czasach rzymskich. Jej obwód, owalny, wynosił 527 m, a osie stanowiące jej podstawę miały odpowiednio 188 i 156 metrów długości. Patrząc na tę ścianę widzimy tu pilastry a na nich trzy style architektoniczne zapożyczone przez Rzymian z Grecji: styl dorycki, joński i koryncki.

Na amfiteatr składają się trzy piętra łuków oraz górna ściana. Łuki mają ogromną siłę nośną. Ostatni blok, w kształcie trapezu, klinek, kamień klucz, wkładany był od góry jako ostatni i blokował całą konstrukcję. Wszystkich łuków dookoła było po 80 na każdym piętrze.

Łuki na parterze służyły jako wejścia i wyjścia. Cztery z nich dekorowane były rodzajem ganku. Dwa z nich używali cesarze i ważne osobistości a drugie dwa gladiatorzy. Pozostałe 76 łuków stanowiły wejścia i wyjścia dla zwykłych obywateli Rzymu. Do dzisiaj widać rzymskie cyfry wykute na blokach trawertynu nad łukami na parterze.

 

Cyfry wykute na blokach trawertynu

 

Cyfry te Rzymianie malowali na czerwono, zatem były doskonale widoczne. Obywatele Rzymu, którzy chcieli oglądać widowiska na arenie musieli udać się przypuszczalnie do bazylik, gdzie załatwiano różnego rodzaju sprawy administracyjne i tam dostawali oni bilet na igrzyska. Prawdopodobnie były to gliniane tabliczki lub żetony, na których znajdowały się numer wejścia, sektora i siedzenia. Bilety były przyznawane na podstawie statusu majątkowego.

Obywatele z łatwością znajdowali swoje wejście, sektor i siedzenie. Amfiteatr mógł pomieścić minimum 50 tysięcy ludzi zaś dzięki dzisiejszym symulacjom przypuszczamy, że widzowie byli w stanie od momentu wejścia do obiektu w ciągu zaledwie 10 minut znaleźć swoje siedzenie.

Łuki zaś na piętrach pierwszym i drugim nie stały puste. W każdym z nich wznosił się ogromny posąg i znajdowało się ich aż 160. Przedstawiały one prawdopodobnie herosów, bogów, ważne postaci z mitologii i były pomalowane na kolorowo.

 

Parapet z otworami

 

Kiedy popatrzymy zaś na samą górę struktury do dzisiaj widać tam parapet z otworami. W te otwory Rzymianie wkładali w pozycji pionowej drewniane maszty, które opierały się na wystających wypustkach poniżej. Maszty te zaś utrzymywały velarium, które to stanowiło rodzaj otwieranego dachu. Wykonany on był z grubego płótna żaglowego (stąd nazwa velarium gdyż velum oznacza płótno żaglowe) i grubych lin. Velarium było obsługiwane przez żeglarzy z floty cesarskiej z Misenum, którzy na czas igrzysk przyjeżdżali do Rzymu i stacjonowali w pobliskich barakach.

 

Amfiteatr w czasach antycznych

 

Idąc bliżej wejścia widzimy ścianę z cegieł, którą dostawili papieże. Na niej widnieją imiona Leon XII, Benedykt XIV, Pius IX. Ci papieże zaopiekowali się Koloseum zamieniając i wykorzystując je jako miejsce święte. Papież Leon XII w roku 1822 poprosił architekta Giuseppe Valadier o dobudowanie wspornika z cegieł. Jest to ten, w którym dzisiaj znajduje się wejście do Koloseum i nazywany on jest „sperone Valadier”.

 

Sperone Valadier

 

Z drugiej zaś strony Koloseum papież Pius VII w roku 1802 zlecił architektowi Raffaele Stern wznieść wzmocnienie ściany, które to do dzisiaj zwie się „sperone Stern”. Obie te ściany, zarówno sperone Valadier jak i sperone Stern zabezpieczyły rzymski amfiteatr przed zawaleniem.

 

Sperone Stern

 

WEWNĄTRZ AMFITEATRU

 

Arkadowy korytarz

 

Kiedy wchodzimy do Koloseum tymi ciągnącymi się korytarzami widzimy wysokie sklepienia łukowe, które w czasach rzymskich pokryte były freskami i sztukaterią. Posadzka wszędzie wyłożona była blokami trawertynu, który jeszcze w niektórych miejscach przetrwał do dzisiaj. Tu i ówdzie przewracają się ogromne bloki marmuru i trawertynu oraz fragmenty kolumn i zdobień. Stanowiły on kiedyś część Koloseum.

 

Starożytna posadzka i fragmenty Koloseum

 

Kiedy dojdziemy korytarzem do końca tam schodami możemy wspiąć się na górę, na piętro. Tędy dostaniemy się do środka. Tu gdzieniegdzie zobaczymy podkładki pod schody prowadzące do góry. Otwory drzwiowe zaś, które są jeszcze częściowo widoczne stanowiły wejścia na trybuny. Nazywały się one „vomitoria”, od słowa „vomitare”, które oznacza wymiotować. Wzięło się to stąd, że tłumy widzów wylewały się na trybuny jak wymiociny. Może jest to mało apetyczne ale niesamowicie wymowne.

 

Pozostałości po schodach prowadzących do vomitorium i na trybuny

 

Schody widoczne przy wejściu na arenę

 

Kiedy wchodzę do środka z moimi turystami często pytają mnie oni gdzie znajdowały się trybuny. Otóż ślad po nich nie pozostał. Jedyny fragment, który nawet nie zachował się a został zrekonstruowany znajduje się tuż przy półokrągłej platformie.

 

Zrekonstruowany fragment trybun

 

Trybuny biegły pierścieniami dokoła aż do samej góry. Pierwsze rzędy siedzeń, te najbliżej areny, przeznaczone były dla senatorów. Na kolejnych rzędach, nieco wyżej, zasiadali ekwici, zamożna klasa, która stanowiła pierwotnie swego rodzaju stan rycerski. Nad trybunami dla ekwitów mieściła się rzymska arystokracja, czyli patrycjusze. Nad nimi zaś znajdowała się ściana do dziś widoczna, a w niej otwory drzwiowe i okienne. Nad ową ścianą zasiadali plebejusze, czyli niższa, uboższa klasa społeczna. Na samej górze zaś, tam, gdzie dzisiaj widać balustradę usadawiały się kobiety.

 

Najwyższy poziom gdzie znajdowały się trybuny dla kobiet

 

Tam, gdzie dzisiaj widnieje półokrągła platforma zbudowana kilkanaście lat temu znajdowała się arena. Arena po łacinie oznacza piasek. Wzięło się to stąd, iż podłoga areny wykonana z drewnianych desek przysypana była grubą warstwą piasku. Piasek amortyzował upadek, wchłanial krew, pot oraz zwierzęce odchody i był łatwy do uprzątnięcia. Zakrywał on również zapadki, które znajdowały się w podłodze areny.

 

System korytarzy widoczny dzisiaj pod areną

 

Pod areną zaś znajdował się skomplikowany system korytarzy, a w nich mieściły się przebieralnie dla gladiatorów, klatki, w których przetrzymywano dzikie zwierzęta oraz windy. Tam pracowało około dwóch tysięcy niewolników, którzy malowali dekoracje, wprowadzali zwierzęta do klatek wind, obsługiwali windy i zapadki w arenie. Stamtąd wiele elementów dekoracji, zwierzęta, myśliwi i gladiatorzy wyskakiwali niespodziewanie spod areny ku ogromnej uciesze rozentuzjazmowanego tłumu.

Dzisiaj widać jeszcze dwa wejścia używane przez gladiatorów: Wrota Zwycięstwa (Porta Triumphalis) i Wrota Śmierci (Porta Labitinaris). Przetrwały też dwie platformy, gdzie znajdowała się loża cesarska (tam, gdzie dzisiaj znajduje się wyjście) oraz loża, w które zasiadali ważni goście (tam, gdzie dzisiaj stoi krzyż).

 

Wnętrze amfiteatru w czasach rzymskich

 

Pod Wrotami Śmierci, schodząc do podziemi Koloseum, do dzisiaj jeszcze możemy zobaczyć fragment podziemnego korytarza, który łączył część pod areną z pobliską szkołą dla gladiatorów Ludus Magnus.

 

Pozostałości Ludus Magnus na rogu via Labicana

 

 

DO CZEGO SŁUŻYŁ AMFITEATR FLAWIUSZY

Amfiteatr Flawiuszy, jak wszystkie pozostałe amfiteatry Imperium Rzymskiego, stanowił miejsce rozrywki. Tu odbywały się głównie dwa rodzaje przedstawień: rano venationes, czyli występy dzikich zwierząt i polowania, po południu zaś munera, czyli walki gladiatorów.

 

Kości zwierząt znalezione w Koloseum podczas prac archeologicznych

 

Pierwsza część dnia koncentrowała się wokół zwierząt, które docierały do Rzymu z całego świata. Lwy, tygrysy, zebry, żyrafy, niedźwiedzie, jelenie wrzucane były razem na arenę. Drapieżniki przed występami były często torturowane, ranione i głodzone po to, by atakowały słabsze zwierzęta. Walczyły między sobą, a później wchodzili na arenę myśliwi, którzy mieli za zadanie wybić wszystkie te zwierzęta.

 

Myśliwy czyli venatores

 

Następnie specjalne grupy sprzątające składające się z niewolników wyciągały martwe ciała zwierząt i wlokły je do pobliskiej rzeźni (macellum). Tam mięso było odzieranie ze skóry, porcjowane i rozdawane widzom i biednym obywatelom Rzymu. Tu w amfiteatrze zachwycająco realizowała się maksyma „panem et circenses” czyli „chleba i igrzysk”.

Po walkach zwierząt i myśliwych zazwyczaj następowała przerwa tak, by widzowie mogli się posilić i odpocząć. W tym samym czasie grupy niewolników sprzątały arenę, zmiatały piasek, nanosiły świeży piasek i mocowały nowe dekoracje. W ten sposób przygotowywały cały amfiteatr na drugą, i najważniejszą część występów, na walki gladiatorów.

Gladiator i myśliwy był to przede wszystkim niewolnik, który należał do swojego właściciela, czyli lanisty. Lanista, którego dzisiaj moglibyśmy nazwać menedżerem szedł na targ niewolników, gdzie wybierał młodych i zdrowych ludzi, chłopców i dziewczyny (dziewczyny też walczyły jako gladiatorki!). Taki niewolnik kosztował dużo pieniędzy zatem już na samym początku stanowił on ogromny wydatek.

 

Szkolący się gladiator

 

Następnie lanista wysyłał niewolnika na szkolenie, które często trwało nawet do dwóch lat. Dopiero wówczas gladiator stawał na arenie gotowy do walki. Zatem kiedy szkolenie było długie i kosztowne lanista nie chciał widzieć swojego zawodnika martwego po kilku czy kilkunastu minutach walki. Dlatego też nie były to walki na śmierć i życie.

 

Retiarius i murmillo walczący ze sobą

 

Najsłynniejszą parą walczących gladiatorów był murmillo i retiarius. Nazwa murmillo pochodziła od rodzaju ryby po grecku (morlesz pręgowany, Lithognathus mormyrus). Miał on hełm w kształcie ryby, jedno ramię pokryte zbroją przypominająca rybie łuski, tarczę i miecz zwany gladius o długości 64-81 cm. Stawał on często do walki z retiariusem. Jego nazwa zaś pochodziła od sieci (rete), którą miał zarzuconą na ramieniu, w jednym ręku trzymał on trójząb, w drugim natomiast krótki, dwudziestocentymetrowy nóż.

To tej pory archeolodzy wyodrębnili 29 kategorii gladiatorów. Byli oni swego rodzaju celebrytami, których kochały i wielbiły tłumy. Walczyli oni dla swoich lanistów zarabiając dla nich pieniądze. Występowali oni dwa lub trzy razy w roku, byli dobrze karmieni i utrzymywani w doskonałej formie fizycznej. Laniści zarabiali na nich pieniądze z zakładów, sprzedając ich krew lub pot jako afrodyzjaki lub nawet sprzedawali ich usługi seksualne.

W 523 roku kościół zabronił organizowania igrzysk nazywając je „barbarzyńskimi”. Koloseum zatem porzucone i opuszczone stało nieużywane popadając w coraz większą ruinę. Wkrótce jednak mieszkańcy Rzymu zaczęli wykorzystywać je jako źródło materiału budowlanego, później jako pomieszczenia mieszkalne, warsztaty rzemieślnicze oraz zagrody dla zwierząt, o czym świadczą fragmenty ceramiki pochodzące z wieków IX-XIV.

W XIII wieku rozwalające się Koloseum przejęła rodzina Frangipane i wzniosła tutaj swoją fortecę, która ostatecznie została rozebrana. Po ogromnym trzęsieniu ziemi zaś w roku 1349 kiedy to zawaliła się zewnętrzna ściana południowa ponownie mieszkańcy Rzymu stąd praktycznie przez cały XV i XVI wiek wykorzystywali materiał budowlany. Trawertyn z Koloseum stanowi dzisiaj część Pałacu Barberini.

W 1703 roku kolejne poważne trzęsienie ziemi sprawiło to, że budynkowi groziło kompletne zawalenie. Nieco później zaś, w 1744 roku papież Benedykt XIV ogłosił Koloseum miejscem świętym. Kazał on też ustawić wewnątrz krzyż oraz czternaście stacji Drogi Krzyżowej. W roku zaś 1749 konsekrował on Koloseum na kościół dedykowany Chrystusowi i chrześcijańskim męczennikom.

 

Zewnętrzna południowa część Koloseum

 

W 1870 roku kiedy upadł Rzym papieski Koloseum stało się własnością państwa włoskiego. Dużo później, gdyż dopiero w roku 1980 amfiteatr pojawił się na liście UNESCO wraz z całym Starym Miastem Rzymu, Watykanem oraz wszystkimi dobrami Stolicy Apostolskiej. W 2007 zaś Koloseum dołączyło do grupy „Siedmiu cudów współczesnego świata”.

Koloseum dzisiaj jest symbolem Rzymu oraz jedną z najważniejszych i najbardziej popularnych atrakcji turystycznych Wiecznego Miasta i Europy. Według danych, które każdego roku publikuje gazeta „La Repubblica” w roku 2018 Koloseum odwiedziło 7.5 mln turystów, zaś w roku 2022 po pandemii ponownie ponad 7 mln zwiedzających.

 

MITY

Jednym z mitów funkcjonujących w naszej kulturze jest męczeństwo chrześcijan w Koloseum. Być może pamiętamy krwawe sceny pełne terroru kiedy to biedni chrześcijanie, skupieni w grupkach otoczeni przez dzikie bestie unosili oczy ku niebu modląc się. Z pewnością były to momenty pełne dramatu a może nawet i wzruszenia. Jednakże dzisiaj archeolodzy i historycy uważają, iż nie miały one miejsca gdyż brakuje na to dowodów.

Kolejnym mitem są gladiatorzy walczący na śmierć i życie. Gladiator był przede wszystkim zawodnikiem sportowym o statusie niewolnika. Nie mógł sam decydować o swoim losie, nie miał prawa wyboru, musiał walczyć dla swojego pana czyli lanisty. Ale lanista wykładał na swojego gladiatora ogromne pieniądze. Były to wielkie inwestycje, gdyż lanista musiał zakupić młodego i zdrowego niewolnika lub niewolnicę. Taki dobry niewolnik stanowił duży wydatek.

Po zakupie trzeba było jeszcze tego niewolnika wyszkolić i zapłacić za jego szkolenie, jedzenie i utrzymanie. Zatem kiedy gladiator stawał gotowy do walki na arenie jego właściciel chciał zarobić na nim pieniądze. Z tego też powodu walki te nie były na śmierć i życie, były raczej na czas. Najczęściej gladiatorzy staczali pojedynki i na każdą parę przypadał sędzia.

Zatem co nam pokazują filmy? W rzeziach, które widzimy nie giną gladiatorzy a zazwyczaj niewolnicy, którzy zostali po podbojach przywiezieni przez Rzymian. To oni często skazani byli na śmierć na arenie. Również przestępcy i kryminaliści, których Rzymianie nie trzymali w więzieniach i nie karmili darmozjadów. Często zatem rzucali ich lwom na pożarcie lub na los doskonale wyszkolonych gladiatorów.

Kolejnym mitem według historyków i archeologów było używanie kciuków, skierowanych w górę ułaskawiających gladiatora lub skierowanych w dół skazujących go na śmierć. Ten gest według historyków pojawił się dopiero w XIX wieku na obrazie francuskiego artysty Jean-Léon Gérôme zatytułowanym Pollice verso z roku 1872.

 

Pollice verso

 

RZYMSKIE AMFITEATRY

Na terenie Imperium Rzymskiego Rzymianie wznieśli 230 amfiteatrów, co pokazuje nam jak ogromną rozrywkę stanowiły walki dzikich zwierząt, polowania i walki gladiatorów. W ówczesnych czasach ogromną siłę polityczną stanowiło hasło „panem et circenses” czyli „chleba i igrzysk”.

Do dziś możemy podziwiać amfiteatry na przykład w chorwackiej Puli, Al-Dżamm na północy Afryki, w Nimes i Arles we Francji oraz w leżącej na północy Włoch Weronie. Ale zdecydowanie największym jeśli chodzi o rozmiary i pojemność był Amfiteatr Flawiuszy w Rzymie. I do dziś robi on ogromne wrażenie na milionach turystów, którzy przyjeżdżają do Rzymu aby zobaczyć ten cud. Wy już go widzieliście?

 

 

Jeśli wpis przydał Ci się, daj mi znać proszę.

Jeśli znasz kogoś, komu może się przydać, udostępnij go proszę.

 

 

Basia Kaminska

filolożka anglistka instruktorka języka angielskiego

od 2007 roku w Rzymie

przewodniczka po Rzymie, regionie Lacjum i Watykanie w języku angielskim i polskim

autorka eprzewodników „Rzymskie smaki” , „W cieniu Rzymu”, „Ostia na jeden dzień i na wakacje”

wielojęzyczna mama wielojęzycznego dorosłego syna