fbpx

Posiłki spożywane we włoskich barach czy restauracjach wywołują wiele emocji i rodzą wiele pytań. Z jednej strony wspaniała kuchnia rzymska, z drugiej strony jak nie pogubić w tych wszystkich zasadach. Często zastanawiamy się czego robić nie wolno, a co robić należy. Takiego dylematy nurtują moich turystów i od nich padają takie pytania jak: „A czy to prawda, że po kolacji nie można zamawiać cappuccino?” Moja odpowiedź jest zawsze jedna: „Kto powiedział, że nie można? Oczywiście, że można, jeśli chcemy, żeby właściciel restauracji, wszyscy kelnerzy i goście mówiący po włosku dziwnie na nas patrzyli”. Dodaję później „Kiedy jesteś w Rzymie, postępuj jak Rzymianin”. Ten wpis jest przede wszystkim dla osób zaczynających swoją przygodę z Italią, zatem co warto wiedzieć, przeczytajcie sami.

Rzymskie śniadanie czyli colazione

Rzymskie śniadanie jest zazwyczaj w biegu, w barze, przy ladzie, na stojąco, cornetto i cappuccino. Ów rogalik i pieniące się cappuccino to wszystko, co spożywają Rzymianie, więc nie dziwmy się, kiedy w wynajętym mieszkaniu lub B&B dostaniemy tylko to. Jeśli Rzymianie mają trochę więcej czasu w weekend nie myślcie, że spożywają jajka na boczku lub tosty z szynką i serem. Zamiast rogalika mogą sobie pochrupać fette biscottate (chrupiące zimne tosty) posmarowane najczęściej marmoladą lub ciastka maczane w mleku lub cappuccino.

Oczywiście wybór rogalików i innych słodkości na śniadanie jest ogromny: kornecik pusty, nadziewany kremem, nutellą, marmoladą, fagottino, fiocco, ciambella, ciambellone , bomba i setki innych, których nazw nie sposób nawet zapamiętać.

Dla tych, u których śniadanie na słodko powoduje mdłości, proponuję chwycić tramezzino. Jest to rodzaj trójkątnej kanapki z białym, bardzo miękkim pieczywem, podobnym do tostowego, ale bez skórki. W środku możemy znaleźć na przykład prosciutto i mozzarella, mozzarella i pomidor, kurczak i grzyby, tuńczyk i pomidor i wiele wiele innych. Dla mnie tramezzino jest profanacją i absolutną ostatecznością.

Kiedyś spotkałam się z komentarzem jednej z turystek z USA, która zapytała mnie jak to jest to możliwe, że włoska kuchnia mając tyle do zaoferowania, na śniadanie proponuje tak niewiele.

Obiad czyli pranzo

Obiad Rzymianie spożywają dość wcześnie, niektórzy nawet już o 12.30. Nic dziwnego, po tak niewielkim słodkim śniadanku mi w żołądku ssie już w południe. Wielu Rzymian na obiad kupuje coś szybkiego do zjedzenia: kawałek pizzy, kanapkę lub sałatkę. Osoby, które pracują w biurach kupują często coś na wynos i spożywa to coś spacerując po ulicy rozprostowując kości.

Niektóre osoby wybierają restaurację lub trattorię na obiad z przyjaciółmi lub kolegami z pracy. Rzadko jednak zamawiają przystawkę, pierwsze i drugie danie. Wielu Rzymian lub Włochów mieszkających w Rzymie zamawia antipasto, czyli przystawkę. Po niej zaś pierwsze danie, zazwyczaj na bazie makaronu lub drugie danie, na które składa się mięso lub ryba. Na koniec bardzo często lekkie contorno, czyli dodatek do głównego dania na przykład w postaci zielonej lub mieszanej sałaty.

W Rzymie bardzo często usłyszymy pytanie: „che preferisci: carne o pesce ?” czyli co wolisz mięso czy rybę? W wielu restauracjach i trattoriach zobaczymy menu carne i menu pesce, czyli kartę z daniami mięsnymi i z daniami rybnymi. Niektóre trattorie, te, które mają stałych bywalców wśród pracowników pobliskich biur i banków, proponują menu del giorno czyli zestaw dnia. W nim najczęściej jest przystawka, pierwsze danie, drugie danie, dodatek do dania głównego, deser i kawa.

Kolacja albo cena

Kolacja czyli cena (czytaj czena) jest zazwyczaj najbardziej obfitym posiłkiem dnia, ale znam też wielu Włochów, którzy wolą zjeść obfity obiad, a kolację niewielką lub całkiem z niej zrezygnować. Sprawy się mają jednak inaczej, kiedy idziemy w gości na kolację lub spotykamy się z przyjaciółmi w restauracji na kolacji. Wówczas taki posiłek staje się ucztą dla zmysłów i czasami bólem żołądka. Pamiętam moją pierwszą taką kolację w domu włoskim, gdzie po przystawce i pierwszym daniu miałam pełny brzuszek, a trzeba było jeszcze dojść do deseru. Na szczęście gospodarze zasugerowali, że mogę „saltare”, czyli przeskoczyć drugie danie i spokojnie poczekać na deser.

Kiedy idziemy w gości do włoskiego domu zwyczajowo przynosimy jakieś słodkości na deser, można też przynieść wino. Najpierw na stole pojawia się wino wytrawne czerwone lub białe. W wielu rzymskich domach decydują preferencje, czasami zasady, że czerwone wina do mięs czerwonych, białe wina do ryb i mięs białych. Nie liczmy absolutnie na wino półwytrawne, półsłodkie ani słodkie!

Wino półsłodkie lub słodkie może pojawić się na koniec posiłku do deseru. Jednakże do deseru lub nawet po deserze popija się zazwyczaj coś mocniejszego, na trawienie czyli digestivo. Najczęściej spotykanymi trunkami są limoncello, grappa lub amaro. Proponuję spróbować lokalnych wyrobów z regionu Lacjum takich jak genziana di Fumone lub genziana di Alatri, amaro di Fumone czy sambuca romana.

Po przepłukaniu żołądka procentami, po obfitym posiłku i o późnej już porze, proponują nam kawę. Uwaga, jeśli nie chcecie mieć problemów ze snem sugeruję jej nie zamawiać, gdyż z pewnością dostaniemy espresso. Zdecydowanie wielkim nietaktem jest o tej porze zamawiać cappuccino, dla Rzymian jet to błąd niewybaczalny.

Pizza

Wbrew wszelkim mitom, mieszkańcy Rzymu nie jadają pizzy codziennie, chociaż są tacy, którzy chętnie robiliby to (na przykład mój syn). Bez wątpienia jednak pizza jest bardzo powszechną przekąską. Bardzo często dzieci wychodzące po 16.00 ze szkoły dostają od rodziców lub dziadków merendine, czyli coś w rodzaju podwieczorku. Nie zawsze jednak jest on na słodko, częściej jest to na przykład kawałeczek białej pizzy na zimno. W Rzymie białą pizzę, czyli samo upieczone ciasto pizzy bez żadnych dodatków, bardzo często podaje się do dania mięsnego zamiast chleba.

Pizzę okrągłą, gorącą, prosto z pieca, podaną na talerzu w Rzymie zazwyczaj spożywamy na kolację. Jest to głównie podyktowane tym, że w gorące dni nikt w południe nie rozpala pieca na pizzę. Pizzerie i restauracje robią to dopiero wieczorem, kiedy temperatura nieco opada.

Gdzie zatem możemy zjeść pizzę w Rzymie? W pizzerii lub restauracji. Wszelkie osterie i trattorie nie robią pizzy, więc na próżno jej tam szukać. Proponuję nie szukać jej również w barach, gdyż tam najczęściej dostaniemy jakiś odgrzany kawałek przypominający pizzę i możemy dojść do wniosku, że w Rzymie dobrej pizzy nie ma.

Jedyną opcją pizzy na obiad jest pizza al taglio, czyli pizza krojona na kawałki i jedzona na szybko gdzieś w kąciku małego lokalu, na ławce w parku lub nawet spacerując ulicą. Jest to bardzo rzymski widok, proponuję spróbować poczuć się jak Rzymianie. Dobra zaś okrągłą pizza musi być z pieca opalanego drzewem, pisałam już o tym tutaj

https://basiakaminska.pl/766-2/

a tutaj możecie znaleźć miejsca w Rzymie, gdzie zjecie doskonałą pizzę

https://rzymskiesmaki.pl/przewodnik/

Dla nas Polaków niektóre rodzaje pizzy mogą być co najmniej dziwne, na przykład pizza z ziemniakami (!). W Rzymie jednak ziemniaki to takie samo warzywo jak papryka czy bakłażan, zatem jeżeli papryka czy bakłażan pojawiają się na pizzy dlaczego nie ziemniaki.

Innym ciekawym motywem jest to, że w każdym menu w pizzerii znajdziemy opcje pizzy białej (Pizze bianche) i pizzy czerwonej (Pizze rosse). Oznacza to, że nie każda pizza w Rzymie to pizza z sosem pomidorowym i całe szczęście. Ja na przykład zdecydowanie wolę pizzę z bazą białą. Kolejna ciekawa pizza, której raczej nie znajdziemy w Polsce, jest pizza z nutellą. Spróbujcie koniecznie na deser, najlepiej zamawiając jedną na cały stolik.

Do pizzy NIGDY PRZENIGDY nie dodajemy niczego: ani keczupu, ani żadnego sosu, ani nie sypiemy na nią tartego parmezanu czy jakiegokolwiek innego sera. W Rzymie, taka pizza, jaka jest podana na talerzu jest PERFEKCYJNA i bezdyskusyjnie nie podlega żadnym ulepszeniom. Pizzę możemy jedynie zmodyfikować zamawiając ją, prosząc o dodatkowy składnik lub prosząc aby była bez składnika, który nam nie pasuje. Mój syn na przykład, bardzo często zamawia klasyczną margheritę, ale dodatkowo bierze do niej prosciutto crudo, które uwielbia.

I na koniec jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: nigdzie w Rzymie w żadnej szanującej się pizzerii nie znajdziecie pizzy z ananasem, a jeśli znajdziecie to bądźcie pewni, że jest to miejsce turystyczne. Co to oznacza? Należy go unikać.

W jakich porach jadamy w Rzymie

Rano każdy Rzymianin raczej zalicza super szybkie śniadanie na słodko w biegu przed pracą. Może być ono w domu albo w barze, po drodze do pracy. Jak już wspomniałam powyżej, zazwyczaj jest to cappuccino lub kawa i najczęściej jakiś słodki rogalik. Po takim śniadaniu brzuszek przypomina, że jest głodny już mniej więcej około południa. Najczęściej jednak Rzymianie idą na obiad około godziny 12.30-13.00. W tym czasie są też otwarte trattorie, osterie i restauracje.

Kuchnia w porządnej restauracji lub trattorii zazwyczaj zamyka się około godziny 15.00. Jeśli w Rzymie o godzinie 16.00 lub 17.00 zobaczymy lokal, który serwuje dymiące dania, możemy być pewni, iż jest on głównie dla turystów. Żadna szanująca się restauracja nie podaje ciepłych posiłków między godziną 15.00 a 19.00, albo nawet 20.00, a większość z nich jest w tym czasie po prostu zamknięta.

Co zatem robić jeśli w Rzymie pojawimy się o 16.00 czy 17.00 głodni i nie chcemy iść do żadnego turystycznego lokalu? Jest kilka opcji. Jedna z nich to pizza al taglio, czyli kawałek pizzy na wagę. Inna opcja to szybka kanapka albo sałatka w barze. Jeśli jednak jesteśmy w stanie poczekać do mniej więcej 18.00 to możemy pójść na aperitivo. Aperitivo jest doskonałą opcją na przekąskę przed kolacją lub, jeśli bardziej obfite, jako apericena, może nam zastąpić kolację.

Po południowej przerwie restauracje, trattorie i osterie ponownie otwierają się, tym razem na czas kolacji. Wiele z nich zaczyna przyjmować gości o godzinie 20.00, ale są też takie, które robią to wcześniej, o 19.30 lub nawet o 19.00. Większość Rzymian i mieszkańców Rzymu nie przychodzi jednak na kolację przed do 20.30, a latem nawet dopiero około 21.00. Kolacja to zazwyczaj najważniejszy posiłek spędzany w miłym towarzystwie, nieśpiesznie, przeciągający się nawet do godziny 23.00 lub 24.00.

Taka późna pora spożywania kolacji w Rzymie jest podyktowana tym, że szczególnie latem, kiedy jest bardzo gorąco i duszno, nie czujemy się zachęceni do jedzenia. Dopiero wieczorem, po zachodzie słońca zaczynamy odczuwać głód. Jedzenie do późna z kolei powoduje, że następnego dnia rano nie jesteśmy głodni, zatem na śniadanie wrzucamy do brzuszka tylko rogalik i cappuccino.

Aperitivo lub apericena

Aperitivo jest tak naprawdę alkoholowym napojem podawanym w barach między godziną 17.00 a 20.00 w celu pobudzenia apetytu. Nie ma jednego rodzaju alkoholu, który jest podawany, chociaż zdecydowanie najpopularniejszym jest Campari lub Aperol. Możemy też zamówić prosecco lub lampkę wina, piwo albo nawet nieco mocniejszy koktajl. Do drinka zazwyczaj dostaniemy do przegryzienia orzeszki, chipsy, oliwki, kawałeczki pizzy lub inne małe przekąski.

Rozszerzoną opcją aperitivo, bardzo popularną w Rzymie, a jednocześnie dobrym rozwiązaniem na wczesny posiłek wieczorny, jest apericena. W cenie drinka mamy bardzo często do dyspozycji dosyć obfity bufet, a w nim sałatka ryżowa, kuskus z warzywami, kawałeczki pizzy, sałatki, ciecierzyca z tuńczykiem, tramezzini i inne proste dania na zimno lub ciepło w zależności od oferty danego baru. Bardzo często na apericena możemy też dostać deskę wędlin i serów, a do tego lampka wina i mamy doskonałą i niezbyt sytą kolację jeszcze przed godziną 20.00. Dobrą apericena można w Rzymie już skonsumować w cenie 12-15 euro na osobę.

Coperto co to takiego

Coperto dosłownie oznacza nakrycie, we Włoszech nakrycie stołowe. W Rzymie jest to zazwyczaj kwota między 1,00 a 3,00 euro, która jest za obsługę przy stoliku. Jest ona zawsze doliczana do rachunku i na nim widnieje, ulega ona również opodatkowaniu. Nie jest to opłata alternatywna tylko obowiązkowa.

Informację o coperto zawsze znajdziemy w menu. Na pierwszej lub ostatniej stronie, u góry lub u dołu strony znajdziemy napis coperto i obok kwotę. Niektóre restauracje nie mają coperto i wówczas znajdziemy napis no coperto, ale cena za nakrycie stolika jest wówczas wliczona w cenę dań. Pamiętajmy, że coperto nie jest napiwkiem.

Jeśli chodzi o bary, one również mają coperto, chociaż ono się tak nie nazywa. Najczęściej w cenniku znajdziemy dwie różne ceny, pierwsza z nich al banco, czyli cena obowiązująca wówczas, kiedy konsumujemy przy ladzie na stojąco. Druga cena, zazwyczaj wyższa, obowiązuje wówczas, gdy siadamy przy stoliku i obsługuje nas kelner. Nadal w cenie tej nie ma napiwku.

Napiwki

Napiwki w Rzymie, tak jak w całych Włoszech, nie są obowiązkowe, ale zawsze mile widziane. Rzymianie wydają w barze rano na śniadanie między 2,00 a 2,50 euro i zostawiają około 10 czy 20 centów napiwku. Możemy położyć monety na spodku od filiżanki, obok filiżanki lub też wrzucić do kubeczka lub słoiczka z napisem tips lub mancia, jeśli takowy się znajduje.

Jeśli chodzi o napiwki w restauracji możemy je zostawiać lub nie, nie są one obowiązkowe. Ja zazwyczaj zostawiam 10% sumy, którą mam na rachunku wówczas, kiedy jestem bardzo zadowolona z obsługi kelnera. Napiwek zawsze zostawiamy w gotówce, nigdy nie doliczamy go do karty, gdyż jest to kwota nieopodatkowana. Trafia ona bezpośrednio do kieszeni kelnera jako gratyfikacja jego pracy.

Kawa

I jeszcze kilka słów na temat kawy, gdyż z nią w Rzymie też związana jest cała kultura. Tak na przykład cappuccino Rzymianie piją do mniej więcej południa lub wczesnego popołudnia. Po południu jeśli chcą oni kawę z dużą ilością mleka, zamawiają caffe latte (broń Boże nie zamawiajmy latte, gdyż ze zdziwieniem kelnera dostaniemy ciepłe mleko gdyż latte oznacza mleko). Nigdy, przenigdy nie zamawiamy w Rzymie ani cappuccino, ani caffe latte do obiadu lub kolacji.

W Rzymie picie kawy przy stoliku nie jest opcją podstawową ani niezbędną. Natomiast wersją niezastąpioną jest picie kawy na stojąco przy barze, tak zwane caffe al banco.

Wielu obcokrajowców i turystów gorszy się wręcz, że po zamówieniu kawy nie może usiąść przy stoliku. Jest to jednak zawsze związane z tym, że za kawę przy stoliku obowiązuje inna cena, gdyż tam jest jeszcze doliczone miejsce siedzące i obsługa. Tak, miejsce siedzące, gdyż w Rzymie te bary, które mają stoliki na zewnątrz za owe miejsce muszą płacić.

Rzymianie nie uznają picia kawy na wynos, czyli papierowego lub plastikowego kubeczka i wędrówki z nim ulicami. Kawę pijemy w barze, tak uważają mieszkańcy Wiecznego Miasta. Jedyna opcja dostępna na wynos jest wówczas, kiedy pracując w biurze, banku czy salonie fryzjerskim dzwonimy do pobliskiego baru i zamawiamy kawę. Wówczas to barman przynosi nam ją do naszego miejsca pracy.

Kawa jest zawsze okazją do spotkania towarzyskiego. Kawa jest zawsze i wszędzie. Kawa jest dobra na wszystko. Kawę proponują Ci wszyscy. Bez kawy nie ma życia w Rzymie.

Mam nadzieję, że tych kilka prostych zasad pozwoli Wam uniknąć zakłopotania i krytyki kiedy będziecie zwiedzać Wieczne Miasto. Jeśli czasami nie bardzo wiecie, jak się zachować wystarczy poobserwować Włochów wokół nas. Nie wszyscy z nich to z pewnością Rzymianie, ale Ci, którzy w Rzymie mieszkają, przejmują zdecydowanie rzymskie obyczaje. Zatem kiedy w Rzymie, czyń jak Rzymianin.

Jeśli wpis przydał Ci się, daj mi znać proszę.

Jeśli znasz kogoś, komu może się przydać, udostępnij go proszę.

 

Basia Kaminska

filolożka anglistka instruktorka języka angielskiego

od ponad 14 lat w Rzymie

przewodniczka po Rzymie, regionie Lacjum i Watykanie w języku angielskim i polskim

autorka eprzewodników „Rzymskie smaki” i „W cieniu Rzymu”

wielojęzyczna mama wielojęzycznego nastolatka